sobota, 26 sierpnia 2017

Published 13:39 by with 2 comments

Krem orzechowo-czekoladowy ala Nutella

Co by tu zjeść na śniadanie?

Często zadaję sobie to pytanie nie tylko ja, ale też często zadają mi te pytanie dzieciaki.

Owsianki już mi się znudziły, a poza tym czasem, choć nie za często, odzywa się z tyłu głowy głosik: A może by tak coś słodkiego, takiego z... czekoladą :) by smakowało jak... nutella. Jeden ze smaków dzieciństwa. Nie powiem, że jedliśmy ją z bratem często, bo akurat nie. Bywała bardzo rzadko, bo i wcześniej nawet trudno było ją spotkać w sklepie.

Teraz już jej nie kupuję, choć czasem w sklepie zerkam tęsknym wzrokiem za tymi wszystkimi czekoladowymi masłami na półkach. Ale jak tyko biorę słoiki do ręki to ich skład mnie po prostu odrzuca. Potem przysięgam sobie w duchu, że zrobię w końcu nutellę, o takim składzie, że nawet najmłodsza Alicja będzie mogła zjeść.


I taką wersję jedliście na III targu śniadaniowym. Przepis pewnie pojawi się za jakiś czas na blogu.

A dzisiejsza wersja, jest być może trochę mniej zdrowa, bo na mleku krowim i z gorzką czekoladą, za to w konsystencji i smaku bardzo przypominająca sklepową nutellę. Powiedziałabym nawet, że to jej siostra bliźniaczka.






Składniki:

  • 120g orzechów, ja użyłam włoskich (bo na laskowe jestem uczulona)
  • ok. 100g gorzkiej czekolady (można użyć pół na pół: po 50g mlecznej i gorzkiej)
  • szczypta soli
  • 150ml mleka 3,2%
  • 20g mleka w proszku

  1. Orzechy podprażyć na patelni. Wystudzić i zmielić na mąkę w młynku.
  2. Czekoladę połamać na malutkie kawałeczki i przełożyć do metalowej miski. W garnku wymieszać mleko z mlekiem w proszku, doprowadzić do wrzenia, zdjąć z ognia i zalać połamaną czekoladę. Mieszaninę ostudzić. Można dosłodzić miodem wg uznania (ja akurat nie dosładzam, bo stopień czekoladowej słodkości mi wystarczy).
  3. Orzechy połączyć z masą czekoladową. Ponownie zmiksować, aż krem będzie jednolity. Całość przelać do zamykanego pudełeczka lub słoika i wstawić na 3-4 godziny do lodówki. Po tym czasie krem jest gęsty i gotowy do spożycia.
Przepis pochodzi z książki "Pyszne poranki" Beaty Śniechowskiej, którą opisywałam tutaj.

      edit

2 komentarze:

  1. Takie kremy to ja rozumiem! Juz wyobrażam sobie go na placuszkach ;)
    https://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to nie trzeba sobie wyobrażać, tylko zabrać się do roboty... a ja ostatnio kupiłam te zdrowe krówki o których pisałaś na swoim blogu. Mam zamiar dorzucić je do paczki dzieciakom na urodziny.

      Usuń