Co by tu zjeść na śniadanie?
Często zadaję sobie to pytanie nie tylko ja, ale też często zadają mi te pytanie dzieciaki.
Owsianki już mi się znudziły, a poza tym czasem, choć nie za często, odzywa się z tyłu głowy głosik: A może by tak coś słodkiego, takiego z... czekoladą :) by smakowało jak... nutella. Jeden ze smaków dzieciństwa. Nie powiem, że jedliśmy ją z bratem często, bo akurat nie. Bywała bardzo rzadko, bo i wcześniej nawet trudno było ją spotkać w sklepie.
Teraz już jej nie kupuję, choć czasem w sklepie zerkam tęsknym wzrokiem za tymi wszystkimi czekoladowymi masłami na półkach. Ale jak tyko biorę słoiki do ręki to ich skład mnie po prostu odrzuca. Potem przysięgam sobie w duchu, że zrobię w końcu nutellę, o takim składzie, że nawet najmłodsza Alicja będzie mogła zjeść.
I taką wersję jedliście na III targu śniadaniowym. Przepis pewnie pojawi się za jakiś czas na blogu.
A dzisiejsza wersja, jest być może trochę mniej zdrowa, bo na mleku krowim i z gorzką czekoladą, za to w konsystencji i smaku bardzo przypominająca sklepową nutellę. Powiedziałabym nawet, że to jej siostra bliźniaczka.
Składniki:
- 120g orzechów, ja użyłam włoskich (bo na laskowe jestem uczulona)
- ok. 100g gorzkiej czekolady (można użyć pół na pół: po 50g mlecznej i gorzkiej)
- szczypta soli
- 150ml mleka 3,2%
- 20g mleka w proszku
- Orzechy podprażyć na patelni. Wystudzić i zmielić na mąkę w młynku.
- Czekoladę połamać na malutkie kawałeczki i przełożyć do metalowej miski. W garnku wymieszać mleko z mlekiem w proszku, doprowadzić do wrzenia, zdjąć z ognia i zalać połamaną czekoladę. Mieszaninę ostudzić. Można dosłodzić miodem wg uznania (ja akurat nie dosładzam, bo stopień czekoladowej słodkości mi wystarczy).
- Orzechy połączyć z masą czekoladową. Ponownie zmiksować, aż krem będzie jednolity. Całość przelać do zamykanego pudełeczka lub słoika i wstawić na 3-4 godziny do lodówki. Po tym czasie krem jest gęsty i gotowy do spożycia.
Przepis pochodzi z książki "Pyszne poranki" Beaty Śniechowskiej, którą opisywałam tutaj.