Parę osób wie, jak bardzo narzekam na jedzenie mojego Żywioła w przedszkolu i bynajmniej nie chodzi tu o to, że ona nie je, tylko CO jej podają do jedzenia. W związku z tym, że póki co wciąż jeszcze jestem na macierzyńskim odbieram ją wcześniej tak by nie jadła tych "dobrodziejstw". Ale co będzie w nowym roku? zastanawiałam się. Przez "przypadek" (taki "przypadek", że my tam pod przedszkolem codziennie dwie godziny siedzimy na placu zabaw, więc trochę rodziców dane było mi poznać) poznałam mamę jednej z koleżanek O. Jak się okazało dziewczynka niedawno zrobiła testy (bo do tej pory nie bardzo wiedziano co jej jest) i wyszło, że ma celiaklię. Efekt tego jest taki, że mamy plan z mamą Z. zawalczyć o żywienie naszych dzieci, choć wiem, że niestety pewnego muru się tu nie da przebić.
A tak poza tym, te jak i inne moje specjały będzie można spróbować już niedługo, tj. 28 czerwca na targu śniadaniowym przy operze Podlaskiej. Więcej informacji można odczytać na stronie wydarzenia Śniadanie na trawie - targ śniadaniowo-rękodzielniczy Serdecznie zapraszam.
Składniki:
1 i 1/4 szkl. (175g) nasion słonecznika (łuskanych)
1/2 szkl. (45g) wiórków kokosowych
1/4 szkl. (35g) ziaren sezamu
1/2 szkl. (75g) żurawiny suszonej lub rodzynek posiekanych
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki oleju kokosowego
1/2 szkl. (120ml) melasy buraczanej lub innego słodziwa (może być również miód)
Rozgrzej piekarnik do 170 stopni. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.
W dużej misce wymieszaj wszystkie składniki suche, tj. słonecznika, wiórki, sezam, kokos i rodzynki. Dodaj sól i cynamon.
W małej misce na niewielkim ogniu rozpuść olej kokosowy, dodaj melasę i wymieszaj do połączenia się składników. Przelej mokre składniki i szybko wymieszaj.
Wyłóż mieszaninę na blachę i rozsmaruj równo warstwę. Piecz przez 15-20 minut aż się zabrązowi.
Świetny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńSuper przepis, zawsze takie domowe, chrupiące słodycze bardzo mnie zachęcają. Do tego pięknie je zaprezentowałaś.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu ciasteczka :)
OdpowiedzUsuń