Ostatnio staram się zastępować kolacje Żywiołowi, które kiedyś tradycyjnie były kanapkami czymś trochę lepszym (czasem zdarza się, że i słodszym, ale w tym przypadku słodycz pochodzi tylko i wyłącznie ze śliwek). Owszem ona twierdzi, że chce kanapkę z serkiem i czymś jeszcze (w zależności co mamy na stanie albo na co ma akurat fazę: oliwki, suszone pomidory, papryka). Tylko, że finał wygląda tak, że chlebek zostaje, a zjedzone, nawet nie zlizane, tylko zjedzone zostaje z niego masło, a reszta ruszona jest w szczątkowych ilościach. Poza oliwkami i suszonymi pomidorami (suszymy je sami latem), które może zjeść w każdych ilościach. Przy takiej kolacji/deserze przynajmniej wiem, że zje całość i dodatkowo przemycę jej trochę jaglanki, za którą ona normalnie nie przepada.
Jedno z najszybszych (poza namaczaniem oczywiście ciecierzycy) i najbardziej czekoladowych ciast ever. Teściowa nawet pytała się czy dodawałam do niego czekoladę. Oczywiście nie poznała się, że to z ciecierzycy, ciasto bez grama mąki - także psikus nam się udał :)
Składniki:
200g ciecierzycy namoczonej na noc i ugotowanej (wersja dla leniwych to 400g odcedzonej ciecierzycy z puszki)
150ml soku jabłkowego lub z pomarańczy
4 jajka
1 łyżeczka ekstraktu migdałowego
100g cukru muscavado
70g kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżki masła
1 łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia
Ciecierzycę miksujemy na gładką masę z sokiem, ( ja użyłam jabłkowego, bo byłam za leniwa żeby wycisnąć z pomarańczy,) jajkami, ekstraktem, cukrem, sodą, proszkiem do pieczenia i 65g kakao.
Małą formę na babkę (wysokość 10cm, śr. 22cm) smarujemy masłem i wysypujemy 5g kakao. Do formy przekładamy masę. Pieczemy 50min. w temperaturze 175 stopni.
Kawałki babki możemy udekorować śmietaną sojową lub podawać z ulubionym miodem. Wyśmienita jest również oprószona po prostu kakao.