Kolejny tydzień za nami. Ten wyjątkowo minął mi w biegu - z jednych zajęć na kolejne, z jednego spotkania na następne... ale cieszę się, że już piątek, piąteczek, piątunio jak mawiają co poniektórzy. Jutro jeszcze wybieram się na warsztaty kartkowe :) W końcu doczekałam się by ktoś "znany" w kręgu przyjechał do Białegostoku. Zawsze pod tym względem zazdrosnym okiem patrzyłam na Warszawę, gdzie praktycznie co weekend można znaleźć ciekawe zajęcia zarówno dla siebie jak i dla dzieciaków (organizowane chociażby przez sieć Empik). A u nas posucha. Dzisiaj z dzieciakami w Akacji robiliśmy własny kalendarz adwentowy. Przyniosłyśmy z Olą moje stare, dawno nie używane "zabawki" - jeszcze z czasów tworzenia przeze mnie kartek, pocztówek i albumów (wciąż się łudzę, że jeszcze kiedyś do tego wrócę :) na razie powoli zasyssa mnie jeszcze bullet journal i pattern design... ) W każdym bądź razie zabawy było co nie miara... (sprzątania zresztą także). A moja propozycja na dziś to bezcukrowe ciastka na mące z orkiszu. Można je scharakteryzować w trzech słowach: łatwe, proste, szybkie. W oryginale zamiast kajmaku była konfitura śliwkowa (może być również porzeczkowa), ale, że została nam 1/3 puszki kajmaku w lodówce (po ciastkach, które dostarczam do Magii Zdrowia) to trzeba było ją jakoś spożytkować (niekoniecznie po prostu wylizując puszkę palcami :)).
Składniki:
100g masła
200g (domowej) konfitury ze śliwek lub musu gruszkowego
200g mąki orkiszowej z pełnoziarnistej
2 łyżeczki soku jabłkowego lub pomarańczowego
skórka otarta z pomarańczy (ja używam takiej wysuszonej z pomarańczy ekologicznych, które zamawiamy co roku na jesieni z inCampanii, a później zmielonej na proszek)
kajmak lub kwaskowata konfitura
Miękkie masło utrzeć z marmoladą lub musem z gruszek na gładką masę. Dodać mąkę, sok i skórkę pomarańczy. Wymieszać.
Z ciasta lepić kulki. W każdej zrobić wgłębienie na masę. Kajmak nakładać we wgłębienia łyżeczką. Ciastka piec w temperaturze 190 stopni ok. 15 minut.
Chałwa... pamiętam z dzieciństwa jak moja mama przywoziła ją z wypraw na Węgry... pamiętam jak powolutku z bratem ją wyjadaliśmy z dużej metalowej puszki... musiała być pyszna skoro wspomnienie o niej przetrwało w mej pamięci taki szmat czasu... i nigdy nie sądziłam, że jest tak prosta w wykonaniu i że w zasadzie, by ją zrobić potrzebujemy jedynie trzech składników plus być może dodatkowo chęci... aczkolwiek pracochłonna też nie jest, trzeba jej tylko dać czas w lodówce po leżakować... patrząc na składy odpowiedników sklepowych naprawdę jestem zaskoczona ich długością... i cenami...
Składniki:
2,5 szklanki łuskanego słonecznika
4 łyżki pasty tahini (najlepiej domowej, albo takiej robionej w 100% z sezamu bez dodatku oleju)
4 łyżki płynnego miodu
Słonecznik prażymy na suchej patelni, tak by nabrał delikatnego aromatu. Nie dopuszczamy jednak by się za mocno przyrumienił.
Podprażony słonecznik studzimy i miksujemy na bardzo drobny piasek. Ja do tego celu użyłam wyciskarki wolno obrotowej do soków z końcówką do mielenia kawy. Dzieciaki mają przy tym zawsze najlepszą zabawę.
Do zmielonego słonecznika dodajemy tahini oraz miód i całość mieszam już ręką ugniatając. Potem przekładam do blachy (szerszej keksówki) wyłożonej papierem do pieczenia i ugniatam dobrze masę.
Do masy można dodać jeszcze bakalie jak kto woli, myślę, że świetnie pasowały by do niej rodzynki. Chałwę wstawiamy do lodówki na co najmniej trzy godziny (u mnie stała przez noc). Testowo zostawiliśmy kilka kawałków poza lodówką na weekend i zasadniczo też nic się z nią nie działo - ani nie obsychała, nie rozsypywała się, konsystencja i smak pozostały jak w oryginale.
Kapusta kiszona. Idealna na tę porę roku. Gdy pada i szaro za oknem duży zastrzyk witaminy C zdecydowanie jest nam potrzebny. Mi również dziś siąpi z nosa, aczkolwiek mam to na własne życzenie (po wczorajszym świętowaniu naszej 7 rocznicy ślubu i objadaniem się lodami na wieczór, rano obudziłam się z bólem gardła i potokiem z nosa :) ). Doładowuję się kapustką. Dziś pierwsza propozycja. Jutro zamierzam zrobić wersję z łazankami (w tej roli będą bezglutenowe świderki, które znalazłam dziś w Biedronce) tak by w czwartek zaserwować je przedszkolakom w Akacji (każdy rodzic ma jeden dzień w tygodniu dyżuru z gotowaniem). Bo jak już co poniektórzy wiedzą od poprzedniego tygodnia śmigamy na trzy dni do Akacji. Oli "chyba" się tam podoba, bo od 3 dni (dokładnie od soboty) maltretuje mnie codziennie pytaniem czy już jutro będzie mogła iść do przedszkola. :) Tak wogóle w najbliższy weekend, a dokładnie 12 listopada o godzinie 12. w Centrum Naturalnego Rodzicielstwa organizuję spotkanie Discover Arbonne (pamiętacie, wspominałam ostatnio przy okazji jednego z przepisów, że nawiązałam współpracę w firmą produkującą wegańskie i bezglutenowe suplementy diety oraz kosmetyki). Także jeżeli interesuje Was co firma ma dla Was do zaoferowania, jakie są w niej możliwości rozwoju, albo chociażby chcielibyście pooglądać lub przetestować produkty na miejscu serdecznie zapraszam. Spotkanie odbędzie się w Białymstoku. Link do wydarzenia można zobaczyć tutaj. Obowiązują zapisy mailowe bądź telefoniczne, ponieważ na spotkanie przyjedzie moja koleżanka z Łodzi, która przywiezie więcej kosmetyków do pokazania/przetestowania.
Składniki:
strąk czerwonej papryki
2 cebule
olej
łyżka koncentratu pomidorowego
łyżka ostrej mielonej papryki
1,5l bulionu warzywnego
puszka pomidorów
1/2 kg kiszonej kapusty
4-5 ziemniaków
sól, pieprz
Oczyszczoną paprykę i cebule kroimy w cienkie paski, ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę jak do zupy, razem podsmażamy na niewielkiej ilości oleju.
Dodajemy koncentrat i paprykę w proszku, chwilę podsmażamy, dodajemy bulion , pomidory i kapustę. Przyprawiamy solą i pieprzem. Gotujemy ok. 25-35 min.