Nie mogę uwierzyć, że mini A., przezwany przez nas pieszczotliwie 'Kluską' (wzięło się to stąd, że już na starcie ważył tyle, co Ola praktycznie w 3 miesiącu, posiadający taki apetyt, że przez 8 dni przybrał ponad pół kilo) zaraz skończy swój pierwszy miesiąc. Miesiąc, który z początku okazał się być totalną masakrą. Cóż, wiedziałam, że będzie ciężko, ale... :) Na razie staram się wrócić ze wszystkim do jako takiego ładu i składu. Staram się też gotować, od czasu do czasu, choć łatwo z braku czasu nie jest...
Składniki:
- 2 łyżki oliwy
- 750g dyni (użyłam butternut), obranej i pociętej w 3,5cm kawałki
- 25g niesolonego masła
- 1 czerwona cebula, drobno posiekanej
- 1 ząbek czosnku, zmiażdzony
- 300g quinoa
- 1 laska cynamonu
- 1 litr bulionu warzywnego
- 4 łyżki posiekanej mięty
- 200g pokruszonej fety
- sól oraz świeżo zmielony pieprz
- Ustaw piekarnik na 190 stopni (z termoobiegiem 170 stopni). W rondelku wymieszaj pociętą na kawałki dynię razem z oliwą, solą i pieprzem. Piecz 10 minut.
- W międzyczasie rozpuść masło w garnku. Przysmaż na nim cebulę z czosnkiem aż się zeszklą (około 2-3 minuty).
- Dodaj dynię, laskę cynamonu oraz bulion. Zagotuj, przypraw solą i pieprzem i dobrze wymieszaj. Gotuj pod przykryciem na małym ogniu przez 25 minut aż quinoa wciągnie cały bulion.
- Dodaj miętę, całość wymieszaj. Następnie posyp pokruszoną fetą. Od razu podawaj.
Przepis z modyfikacjami pochodzi z wrześniowego numeru Vegetarian Living.